Pięć noworodków znalezionych w beczce po kapuście w podlubelskim Czerniejowie mogło żyć. Urodziły się zdrowe, z donoszonej ciąży i nie były pięcioraczkami – wykazała sekcja zwłok. Policja nadal poszukuje Jolanty Kowalczyk, która prawdopodobnie ma związek ze sprawą.
Super Express z dn. 2003-08-23 (numer 196 )
Autor: Joanna Drosio, Piotr Sieńko
– Miały od 40 do 52 cm. Mogła je urodzić jedna matka w różnych odstępach czasu. Mogły też pochodzić od różnych matek i nie być spokrewnione – mówi prokurator Jerzy Krawczuk, szef Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Jedli z niej kapustę
Dzieci, 4 chłopców i dziewczynka, były w pełni rozwinięte i, jak przyznają lekarze przeprowadzający sekcję, z powodzeniem mogły żyć cało i zdrowo.
– W ciągu dwóch tygodni znane nam już będą wyniki badań kodu genetycznego. Wtedy wiadomo będzie, czy jest to rodzeństwo – dodaje prokurator Krawczuk.
Wciąż nie znana jest też przyczyna śmierci noworodków. Stan rozkładu zwłok nie pozwala na definitywne stwierdzenie, jak zginęły. Wiadomo jedynie, że lekarze nie znaleźli żadnych obrażeń wewnętrznych i zewnętrznych, które mogłyby doprowadzić do ich zgonu. W momencie znalezienia troje noworodków było owiniętych w gazety z lat 90., jedno miało podwiązaną pępowinę.
Śledczy wciąż nie wiedzą, skąd noworodki wzięły się w piwnicy państwa Kowalczyków. Jedno jest pewne: jeszcze 2 miesiące temu domownicy jedli z beczki kapustę. – W śledztwie bierzemy pod uwagę każdą z hipotez – wyjaśnia Jerzy Krawczuk.
Niewykluczone, że noworodki są dziećmi niechcianymi, które po urodzeniu, gdzieś w prywatnym gabinecie, uśmiercono, lecz później nie zdołano usunąć ich zwłok. Nie wiadomo, kto miałby je zabić. Tajemniczy lekarz ginekolog, który odbierał poród i zaoferował się „zająć dziećmi” Czy może mieszkająca w domu, gdzie znaleziono zwłoki, Jolanta Kowalczyk, która miałaby się trudnić takim procederem.
Dzieci na handel?
Prowadzący śledztwo nie wykluczają również wątku nielegalnego handlu noworodkami. – W tym przypadku dzieci mogły być odkupione od matek, gdzieś na wschodzie na Białorusi lub Ukrainie i na przykład przerzucone przez granice – mówi policjant zajmujący się sprawą. – Mogłyby wtedy zginąć podczas transportu. A ich ciało ukryto w beczkach.
Ciągle jednak pytań jest dużo więcej niż odpowiedzi. Może na część z nich umiałaby odpowiedzieć Jolanta Kowalczyk. Zniknęła jednak w ubiegły piątek i nadal nie wiadomo, gdzie się podziewa. Ma na koncie malwersacje i nie zapłaconą grzywnę, za którą powinna odbyć 50 dni aresztu. Odpowiadała już przed sądem za sprawy gospodarcze. Teraz jest poszukiwana przez policję.