Gazeta Finansowa – Gdzie się podziała unijna jedność?

Pogłębiając relacje gospodarcze z Rosją, Niemcy i Francja stworzyły nowy układ sił w Europie. Póki co Unia Europejska jest zbyt słaba by wpływać na ten polityczno-ekonomiczny sojusz, co dodatkowo zmniejsza jej wewnętrzną spójność.

Piotr Sieńko Gazeta Finansowa 26.03.2010 r. nr. 12 str. 8

Niemcy i Francja od lat zabiegały o przychylność Kremla, tamtejsze rynki zbytu i surowce. Rosyjsko-niemieckiej wymianie handlowej nie zaszkodziły nawet okresy ochłodzenia w kontaktach UE z Rosją. Na Kremlu doskonale rozumiano w takich chwilach, że stosunek Brukseli do Moskwy nie odzwierciedla tego, co myślą o wzajemnych relacjach politycy w Berlinie. Ostatecznie kwestie współpracy gospodarczej przypieczętował kanclerz Niemiec Gerhard Schröder (1998 – 2005 r.), który w ostatnich tygodniach urzędowania podpisał z Rosją umowę o budowie gazociągu Nord Stream. Gazociąg północny to kluczowa inwestycja niemiecko-rosyjsko-francuska ostatnich lat i zarazem efekt trwającego od dawna zbliżenia tych trzech państw. NS połączy dwoma biegnącymi równolegle nitkami Zatokę Fińską z Niemcami, omijając m.in. Polskę i kraje nadbałtyckie. Gazowa rura nie jest jednak jedynym dowodem zacieśniającej się coraz bardziej współpracy Berlina, Paryża i Moskwy. Ta bowiem jest coraz bardziej widoczna także na wielu innych polach.

Merkel – Miedwiediew – Sarkozy

O tym jak blisko są Niemcy i Rosja można było się przekonać rok temu, gdy rządzący obu państw próbowali wywrzeć presję na General Motors, by oddał kontrolę nad Oplem, konsorcjum Magna, powiązanemu z rosyjskim państwowym Sbierbankiem i samochodowym koncernem GAZ. Współpraca przy przejęciu Opla od GM była jednym z głównych zagadnień omawianych podczas szczytu Merkel – Miedwiediew w Soczi.
Angela Merkel podtrzymuje i cały czas rozwija dobre stosunki z Rosją, choć i za jej poprzednika RFN miała się czym pochwalić. W 2006 r. Niemcy były największym eksporterem do Rosji, a niemiecki przemysł maszynowy zapewniał jedną trzecią rosyjskiego importu. W 2007 r. Zrzeszenie Niemieckiej Gospodarki w Rosji (VDW) szacowało, że Rosja była dla Niemiec najszybciej rozwijającym się rynkiem eksportowym (31 proc. całego unijnego eksportu do Rosji). RFN była też czołowym inwestorem w tym kraju (6,7 mld euro). Dla porównania w polsko-rosyjskim bilansie handlowym odnotowano wówczas deficyt o wysokości 3,9 mld euro.
Po wygranych w 2007 r. wyborach u boku kanclerz Merkel stanął prezydent Nicolas Sarkozy. Wkrótce potem francuskie koncerny (m.in. Sagem), rozpoczęły ścisłą współpracę technologiczną z rosyjskimi firmami.

Rosja kryzysowym partnerem

Stosunki gospodarcze między Niemcami, Francją i Rosją zacieśniły się jeszcze bardziej w czasie kryzysu.
Gdy dotknął on niemiecki przemysł stoczniowy, Berlin zdecydował sprzedać wschodnioniemieckie stocznie w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, rosyjskim inwestorom strategicznym, zostawiając sobie najbardziej dochodowe i najcenniejsze strategicznie zakłady. Rosja zamówiła w nich właśnie zbiornikowiec dla koncernu Norylski Nikiel, co nie jest bez znaczenia dla kurczącego się niemieckiego rynku pracy w tym regionie.
– To rosyjskie zaangażowanie jest z pewnością istotną pomocą polityczną dla niemieckich władz federalnych i landowych – tłumaczy Marta Zawilska-Florczuk, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich. – Pierwsza oferta z lata 2009 roku ratowania niemieckich stoczni – największego pracodawcy w okręgu wyborczym kanclerz Angeli Merkel – nieprzypadkowo zbiegła się z terminem wyborów parlamentarnych do Bundestagu we wrześniu 2009 r. Nie zmieniła ona znacząco sytuacji stoczni, ale była doraźną pomocą nie tylko dla protestujących od miesięcy stoczniowców, ale przede wszystkim dla niemieckich polityków w przededniu wyborów.
– Niemieccy politycy i przedsiębiorcy nie obawiają się ekonomicznego zaangażowania rosyjskich inwestorów w RFN – dodaje Anna Kwiatkowska-Drożdż z OSW. – Zwłaszcza w dobie kryzysu, który okazał się dotkliwy dla niemieckiej gospodarki, rosyjskie inwestycje postrzegane są jako szansa i ratunek dla upadających firm. Rosyjska wersja partnerstwa dla modernizacji Niemiec nie wzbudza w RFN negatywnych reakcji i bez obaw przyjmuje się, że partnerstwo to może działać w obie strony: Niemcy modernizują Rosję, a Rosja modernizuje Niemcy.

Gaz za okręty
Niewykluczone, że Rosja pomoże też Francji w ratowaniu jej przemysłu stoczniowego, przeżywającego trudne chwile w czasie kryzysu. Niedawno Nicolas Sarkozy osobiście negocjował z prezydentem Miedwiediewem sprzedaż czterech francuskich okrętów klasy Mistral dla rosyjskiej marynarki wojennej. Każdy z nich wart jest 300 mln euro i świetnie nadaje się do działań ofensywnych, transportu oddziałów desantowych (450-900 żołnierzy) czy czołgów.
Francja znalazła się też ostatnio obok Niemiec i Włoch (włoski koncern Eni bierze udział w przygotowaniach do budowy rurociągu South Stream) w grupie państw, które jako pierwsze renegocjowały umowy na dostawy rosyjskiego gazu. Gazprom zgodził się obniżyć im ceny tego surowca.
Co więcej podczas ostatniej wizyty Miedwiediewa w Paryżu GDF Suez czołowy francuski potentat gazowy podpisał z Gazpromem memorandum dotyczące zakupu 9 proc. udziałów w konsorcjum Nord Stream. Na rzecz francuskiego partnera swych akcji w spółce budującej podmorski gazociąg pozbędą się niemieckie firmy, biorące udział w projekcie.
– Przebieg wizyty Dmitrija Miedwiediewa we Francji pokazuje, że wejście w życie traktatu lizbońskiego nie przyczyni się do większej spójności polityki zewnętrznej UE wobec Rosji i Moskwa będzie w stanie rozwijać uprzywilejowane relacje z wybranymi partnerami – zapowiada dr Marcin Kaczmarski z OSW.
– To układ sił, który tworzy się od lat – wtóruje analitykowi OSW Andrzej Maciejewski z Instytutu Sobieskiego. – Francja i Niemcy prowadzą własną politykę wobec Rosji. Należy więc zadać pytanie, jaką rolę zaczyna w tej sytuacji odgrywać Unia Europejska. Unia ma dziś ewidentny problem. Czeka ją, jako podmiot globalny, a nie tylko podmiot gospodarczy operujący na międzynarodowych rynkach, egzamin ze wspólnotowej solidarności. Z drugiej strony nie ma się co dziwić zabiegom Francji i Niemiec. Pamiętajmy bowiem, że kto kupi serce Rosjan i Kremla, otworzy sobie tym rynki państw b. ZSRR – Białorusi, Ukrainy, a także państw basenu Morza Kaspijskiego – dodaje.
Układ sił, oparty na relacjach gospodarczych i politycznych w trójkącie Paryż-MoskwaBerlin zaczyna dominować w Europie, pomijając państwa niechętne takiemu status quo np. Wielką Brytanię. Uznawana za wiernego sojusznika USA, brytyjska korona od lat ma bardzo złe stosunki z Rosją, a jej najbliżsi sąsiedzi zza kanału La Manche – Niemcy i Francja, zdają się celowo omijać wyspy z jakimikolwiek biznesowymi propozycjami, co więcej wysuwając nawet propozycję, by Rosję przyjąć do NATO. W konsekwencji więc ostracyzm Wielkiej Brytanii powoduje jeszcze większe podziały w Unii Europejskiej. Słabszym państwom np. z Europy Środkowej i Wschodniej nie pozostaje w tej sytuacji nic innego, jak tylko podporządkować się nowemu ponadunijnemu ładowi. Ci zaś, którzy się z nim nie zgadzają, mogą zostać wyalienowani wzorem Wielkiej Brytanii lub jak Polska, pominięci przy realizacji ważnych strategicznie inwestycji np. budowy rurociągu gazowego Nord Stream.