Super Express – Czy premier uratuje polskie technologie?

Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wojskowy kontrwywiad, a nawet prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego sprawdzają kto chciał ukraść dokumentację supernowoczesnego systemu wykrywania skażeń chemicznych o nazwie Tafios.

Piotr Sieńko 29.07.2008 r. Super Express

Urządzenie, na zlecenie resortu obrony, opracowali polscy naukowcy i to właśnie oni pod koniec maja uchronili dane techniczne systemu przed ich wywiezieniem za granicę. Dziś poprosili oni premiera Donalda Tuska o interwencję w tej sprawie.

Po tym jak w ubiegłym tygodniu ujawniliśmy sprawę szpiegostwa w bumarowskich zakładach Radwar, gdzie miał być produkowany Tafios, posłowie zażądali wyjaśnień od szefa Ministerstwa Obrony Narodowej. Poseł Bogusław Kowalski (PiS) złożył interpelację poselską do ministra Bogdana Klicha w tej sprawie. W jego ślady pójść ma zamiar również kilku eurodeputowanych.

Tymczasem twórcy Tafiosa, naukowcy zrzeszeni w Zakładzie Badawczo Innowacyjnym, którzy kilka lat temu opracowali ten unikatowy w skali światowej system, zaapelowali wczoraj do premiera Donalda Tuska o pomoc w zabezpieczeniu wyników ich badań, by nie dopuścić do ponownej próby kradzieży. – Zwróciliśmy się do premiera z prośbą o objęcie ochroną polskiej technologii oraz o interwencję w sprawie sabotażu technologicznego, jaki miał miejsce w czasie przygotowywania do seryjnej produkcji Tafiosa – wyjaśnia Wisław Kaska, szef zespołu konstruktorów z ZBI. – System przez lata był unowocześniany. Jest w stanie wyczuć nawet najdrobniejsze cząsteczki gazów bojowych, stanowiących zagrożenie dla człowieka – dodaje.

A mowa tu nie tylko o wojskowym wykorzystaniu Tafiosa, który z powodzeniem mógłby być na wyposażeniu polskiej armii, zwłaszcza w rejonach misji wojskowych w Iraku oraz Afganistanie.

– Systemy te mogą być także wykorzystywane do ochrony ludności cywilnej np. na dworcach kolejowych, autobusowych, w metrze i przejściach podziemnych w dużych aglomeracjach miejskich – podkreśla poseł Bogusław Kowalski. – Okoliczności te są szczególnie istotne przy właściwym zabezpieczeniu takich wielkich wydarzeń jak choćby Mistrzostwa Europy w piłce nożnej w 2012 roku – dodaje.

O tym jak zgubny może być brak takich systemów jak Tafios w aglomeracjach przekonali się w marcu 1995 r. mieszkańcy spokojnego zazwyczaj Tokio, gdy w tamtejszym metrze pięciu członków sekty Aum Najwyższa Prawda rozpyliło śmiercionośny wojskowy gaz o nazwie sarin. Zginęło wówczas 12 osób, ale w ataku ucierpiało ponad 5 tys. tokijczyków, z czego aż tysiąc trafiło do szpitali.

O tym, że Tafios może być użyty do ochrony obywateli na dworcach kolejowych, autobusowych, w galeriach handlowych oraz w budynkach instytucji państwowych, wie już Biuro Ochrony Rządu, które jest zainteresowane nabyciem systemu. BOR chciał by Tafios chronił wszystkie ministerstwa, Kancelarię Premiera i Prezydenta.

– Ten system już dawno powinien być wykorzystany do ochrony polskiego społeczeństwa, o naszych żołnierzach w Iraku i Afganistanie nie wspomnę – mówi Grzegorz Krauze ekspert ds. antyterroryzmu, prezes Międzynarodowego Centrum Elitarnego Kształcenia Służb Mundurowych i Cywilnych „GRYF”. – Czy znowu, nie daj Boże muszą być ofiary, muszą paść trupy aby ktoś „na górze” przyszedł po rozum do głowy? Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa: gdzie są nasze służby specjalne, które już dawno powinny ukrócić ewidentny sabotaż? Wyjechały na wakacje?

Jak ujawniliśmy tydzień temu system Tafios, chcieli ostatnio wykraść z Polski agenci rosyjskich służb. Miał trafić przez Czechy do Malezji, gdzie planowano zbudować wspólny malezyjsko – rosyjski zakład do produkcji tego urządzenia. Do Czech, oficjalnie na testy w tamtejszym Instytucie Wojskowym wywieziono samo urządzenie, którego jednak bez szczegółowej dokumentacji technicznej nikt nie będzie w stanie wyprodukować.

– Tafios, tak jak inne systemy, nad którymi pracujemy, to technologia polska i powinna służyć przede wszystkim polskiej armii i mieszkańcom naszego kraju. – podkreśla Wiesław Kaska.