Gazeta Finansowa – Podejrzane transfery Bumaru

Władze Bumaru, polskiego potentata zbrojeniowego przez lata wyprowadzały pieniądze z państwowej firmy. Podejrzane transfery, jako wynagrodzenie za rzekome konsultacje, dokonywano m.in. poprzez małą firmę doradczą zarejestrowaną w Londynie.

Piotr Sieńko 15.02.2008 r. / Gazeta Finansowa

Na przełomie 2000 i 2001 r. Polskie Koleje Państwowe szukały dostawcy partii szyn. Ogłoszono przetarg. Wygrał go właśnie Bumar.
– W 2001 r. Bumar zawarł z PKP kontrakt na sprzedaż 36 tys. ton szyn o długości 30 m umożliwiających przejazd pociągów z prędkością 120/160 km/h – mówi były członek zarządu PKP.
20 sierpnia tego samego roku Bumar poprosił „o wsparcie w dokonaniu transakcji” londyńską spółkę o nazwie Subci Ltd., która miała udzielić mu konsultacji w sprawie kontraktu.
Sprawdziliśmy Subci Ltd., której siedziba w owym czasie mieściła się w samym sercu Londynu przy ul. Whitfield 45-51 w City of Westminster, kilka przecznic od polskiego konsulatu. Okazuje się, że w chwili zawierania umowy konsultacyjnej firma o takiej nazwie w ogóle w brytyjskich rejestrach nie istniała. W angielskim sądzie rejestrowym w Cardiff zgłoszono ją dopiero dwa miesiące po podpisaniu umowy z Bumarem i, jak się również okazało, po wykonaniu rzekomej usługi, czyli konsultacjach! Jedyny ślad jaki pozostał w dokumentach Bumaru po przeprowadzonych konsultacjach, to faktury wystawione przez Subci Ltd.
Ile na tym zarobiła Subci Ltd.? Przykładowo, za konsultacje między 25 a 30 sierpnia oraz między 10 a 15 września 2001 r. Bumar przelał na rachunek londyńskiej firmy 80 tys. Euro. Jednak w tytule przelewu nie wpisano konsultacji. Co zatem?
– Tytułem płatności dla Subci Ltd. była prowizja agencyjna – ujawnił nam pracownik pionu księgowego w Bumarze.
Polecenie przelewu, tak jak samą umowę, podpisał ówczesny prezes Bumaru Roman Baczyński, dziś doradca zarządu tej firmy i pretendent do fotela prezesa, na wyłonienie którego ogłoszono niedawno konkurs.
Współpraca obu firm układała się wyjątkowo dobrze. Bumar „konsultował się” z Subci jeszcze przez wiele lat i to w różnych sprawach, m.in. dotyczących kontraktów zbrojeniowych (!) z Azji i Bliskiego Wschodu. Wszystko skończyło się wraz z odejściem prezesa Baczyńskiego.
Chcieliśmy dowiedzieć się, dlaczego pomoc Subci Ltd. w negocjacjach Bumaru była dla tej firmy tak niezbędna i po co w ogóle przy podpisywaniu umowy handlowej między dwoma warszawskimi firmami potrzebny był konsultant z Wielkiej Brytanii? Postanowiliśmy dowiedzieć się u źródła na czym polegały konsultacje. Jednak okazało się, że poza wpisem do rejestru Subci nie prowadzi żadnej działalności.
– Zanim powstała Subci Ltd., była to zwykła działalność gospodarcza o nazwie Simpart Nr. 238 Ltd. założona przez jedną z londyńskich kancelarii na sprzedaż. Jej kapitał początkowy wynosił 100 funtów – mówi Mark Leapman, londyński prywatny detektyw, którego poprosiliśmy o pomoc w tej sprawie. – Od czasu powstania, Subci Ltd. kilkakrotnie zawieszała swoje funkcjonowanie. Ostatni wpis do rejestru z 10 października 2007 r. mówi, że jej wartość wynosi 2 funty. Jej współwłaścicielami jest nadal dwóch prawników – dodaje.
Z Michaelem Simkinsem i Ianem W. Burlinghamem, na których zarejestrowana jest Subci Ltd. próbowaliśmy się skontaktować – bezskutecznie. Dlaczego były już dziś prezes Bumaru podpisał umowę na konsultacje z nieistniejącą spółką? Jakie usługi wykonali jej pracownicy, jeśli w ogóle takowi byli, dla zbrojeniowego potentata z Polski? Na te i kilka podobnych pytań nie uzyskaliśmy odpowiedzi, tak od Bumaru, jaki i z nadzorujących go resortów Ministerstwa Skarbu Państwa i Gospodarki. Porozmawiać za to udało się nam z Romanem Baczyńskim, który jest w Indiach i jako doradca Bumaru pomaga właśnie szefom tej firmy w negocjacjach nad kolejnym kontraktem. Roman Baczyński zasłaniał się niepamięcią w rozmowie z nami. Potwierdził jednak, że umowy z Subci Ltd. były zawierane i jak twierdzi, były one koniecznością. Powiedział jednak, że był tylko ich sygnatariuszem, a przygotowanie ich leżało w gestii Sławomira Smolińskiego jednego z dyrektorów biur mu podległych. Skontaktowaliśmy się z dyrektorem Smolińskim.
– To tajemnice handlowe firmy, o których rozmawiać nie mogę, gdyż nie jestem do tego upoważniony – stwierdził dyrektor.
Odesłał nas do rzecznika. Ten nie raczył nam jednak odpowiedzieć na uprzednio wysłane pytania.
Seria umów i poleceń wykonania bumarowskich przelewów do jakich dotarliśmy, dotyczy licznych konsultacji przy zagranicznych i krajowych kontraktach zbrojeniowych, zawieranych przez państwowy koncern w ostatnich latach. W wielu przypadkach, wynagrodzenie dla Subci Ltd. wynosiło powyżej miliona złotych. Co dziwne, Bumar przeszedł w ubiegłym roku serię kontroli wewnętrznych, tak służb specjalnych, jak i zewnętrznych audytorów, np. KPMG. Zastanawiające jest to, jakim cudem żaden z kontrolerów nie znalazł podejrzanych umów, choć wiele z nich jest obecnie w trakcie realizacji, a nie jak ta dotycząca kontraktu z PKP, która została zamknięta przed laty i trafiła do archiwum.

PS1. Bumar to dziś jeden z największych państwowych holdingów, którego kilkanaście zakładów specjalizuje się głównie w produkcji sprzętu wojskowego. To również jeden z głównych dostawców uzbrojenia dla polskiej armii i liczący się na międzynarodowym rynku exporter sprzętu wojskowego do państw azjatyckich. Kontrakty podpisywane przez tą firmę opiewają na kilkaset milionów dolarów rocznie (dostawy czołgu Twardy dla armii malezyjskiej).

PS2. Kilka lat temu szefowie jednego z towarzystw ubezpieczeniowych podpisali umowę prowizyjną podczas realizacji kontraktu reasekuracyjnego towarzystwa. Gdy na jaw wyszło, że pośrednikiem (konsultantem) w tej transakcji była mała brytyjska firma warta 2 funty, a wynagrodzenie wypłacone tej spółce było zwykłym transferem pieniędzy, dokonanym przez osoby prywatne, sprawą umowy zajęła się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zarządowi towarzystwa prokuratura przedstawiła zarzuty działania na szkodę spółki. Jako oskarżeni stają dziś przed sądem. Wśród nich jest jeden z byłych szefów PZU.