Polska – The Times – Obława na ludzi rosyjskiej mafii

Rezydent rosyjskiej mafii w Warszawie stracił polską część swojej grupy – gang Rafała S. ps. Szkatuła. W trakcie operacji antyterrorystów omal nie doszło do szturmu na warszawski hotel Hilton.

Piotr Sieńko 07.02.2008 r.

Niedziela, ok. godz. 19., hotel Hilton. W hotelowym barze zbiera się 11 gangsterów. Pilne spotkanie zwołał pomieszkujący często w Hiltonie Turek Fesih S. ps. Kurd, prawa ręka ukrywającego się warszawskiego mafioso Rafała S. ps. Szkatuła.

Od pewnego czasu „Kurd” razem ze swoimi ludźmi pracuje dla rezydenta rosyjskiej mafii w Warszawie, Ukraińca Władimira S. ps. Wadim. „Wadim” razem z zaprzyjaźnionym z nim Emilem K. wyjechali właśnie na Ukrainę na spotkanie ze swoimi mocodawcami.
Tymczasem Turek podejrzewa, że policja planuje dużą akcję i chce go zatrzymać. Przez kilkadziesiąt minut gangsterzy dyskutują, co zrobić. W końcu postanawiają nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, by nie wzbudzić podejrzeń stróżów prawa. Nie wiedzą, że cały hotel jest otoczony i obserwowany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego, którzy bacznie śledzą ich spotkanie.
– Byliśmy gotowi do zatrzymania – relacjonuje jeden z dowodzących akcją. – Rozważaliśmy nawet możliwość wejścia do hotelu i schwytania całej grupy na jego terenie – dodaje. Ostatecznie policjanci postanawiają wstrzymać się z akcją.
Śledzeni przez stróżów prawa gangsterzy rozjeżdżają się do domów. Cały czas są obserwowani przez policję.
Wtorek, godz. 4 rano. W siedzibie CBŚ na Pradze trwa odprawa 250 policjantów z Biura i antyterrorystów. Dojeżdżają posiłki z Białegostoku. Wcześnie rano, około godz. 6 do drzwi 26 mieszkań w Warszawie pukają uzbrojeni po zęby antyterroryści. Chwilę później wyważają drzwi i do środka wrzucają granaty hukowe.
– W pierwszych szturmach schwytaliśmy prawie pełny skład grupy, 10 przestępców – mówi policjant CBŚ. – Wymknęło się dwóch: Fesih S. „Kurd” i Jakub K. „Kuba”. Jeden z zatrzymanych Arkadiusz K. twierdził, że jest sparaliżowany, więc prokurator postawił mu zarzuty przy jego łóżku.
Gdy zatrzymanych zwożono do siedziby CBŚ, gdzie byli przesłuchiwani i stawiano im zarzuty, kilka ekip policyjnych cały czas próbowało namierzyć pozostałych członków gangu.
Pierwszy po południu wpadł „Kurd”. Próbował wyjechać ze stolicy swoim citroenem C4.
– Wiedział, że jesteśmy na jego tropie, dlatego nie zdecydował się pojechać po swojego syna, który mieszka ze swą matką, Polką – opowiada prowadzący sprawę. – W Ursusie drogę zajechały mu policyjne radiowozy.
Na widok antyterrorystów „Kurd” przeżył szok. Stres był tak duży, że zupełnie stracił nad sobą kontrolę.
– „Kurd” to ogromna strata dla gangu „Szkatuły” i jego rosyjskojęzycznych mocodawców – wyjaśnia oficer CBŚ. – To właśnie dzięki jego kontaktom warszawskie grupy mogły zajmować się bardzo dochodowym przemytem heroiny, którą z Turcji przerzucano do Holandii, Niemiec i Francji – tłumaczy.
Drugi ze ściganych Jakub K. wpadł wieczorem na tyłach MDM-u, gdzie spotkał się z żoną jednego z wołomińskich gangsterów Andrzeja P. ps. Salaput. Liczył, że kobieta pomoże mu w ucieczce. Nie zdążyła. Przeszkodzili jej w tym policjanci z CBŚ. W trakcie akcji funkcjonariusze zajęli na poczet przyszłych kar majątek wart 1,3 mln zł.
Trwają poszukiwania szefa gangu Rafała S. „Szkatuły”. Po kilku nieudanych próbach zatrzymania gangster, poszukiwany już dziś czterema listami gończymi, zapadł się pod ziemię. Policja podejrzewa, że mógł nawet zostać zamordowany przez konkurencję lub współtowarzyszy, którzy teraz robiąc interesy, powołują się na niego, co budzi w stolicy powszechny strach.