Polska – The Times – Gang z Pruszkowa wychodzi na wolność

Czołowi pruszkowscy gangsterzy Bolo, Kajtek, Małolat i Rympałek są już na wolności, wkrótce dołączy do nich Parasol. Zdaniem policji i prokuratury, gangsterzy jednej z najgroźniejszych podwarszawskich grup przestępczych – pruszkowskiej – prawdopodobnie będą chcieli odzyskać swoje wpływy.

Piotr Sieńko 21.01.2008 r.

Jednak, gdy siedzieli w więzieniu, ich miejsce na wolności zajęła konkurencja – Ukraińcy i Rosjanie. Możliwe są więc dwa scenariusze – albo porozumienie, albo wojna gangów i porachunki w Warszawie. Paweł M., ps. Małolat jest na wolności od miesiąca. 42-latek kiedyś był asystentem Pershinga, szefa grupy. Po jego śmierci przed hotelem Kasprowy w Zakopanem Małolat został skarbnikiem Pruszkowa. Oficjalnie był biznesmenem. Działał nawet w jednym ze stołecznych kół SLD. Zatrzymany w 2001 r. siedział za porwanie gangstera spod Ostródy. Złożył apelację od wyroku pierwszej instancji. Sprawa ma być ponownie rozpatrzona, a sąd uznał, że nie ma potrzeby, by Paweł M. siedział w więzieniu. – Zwolniono go z zakładu karnego w Białołęce 19 grudnia ubiegłego roku – potwierdza Luiza Sałapa, rzecznik Centralnego Zarządu Służby Więziennej.

Kilka dni wcześniej na wolność wyszedł Ryszard Sz., ps. Kajtek. Do połowy grudnia odsiadywał półtoraroczny wyrok za handel bronią i narkotykami. Sąd zwolnił go warunkowo i mafioso wyszedł z więzienia jeszcze przed świętami. Szef brutalnych żołnierzy dawnej grupy Pershinga – Marek Janusz Cz., ps. Rympałek – jest na wolności już prawie rok. W sierpniu ubiegłego roku zza krat wyszedł również Zygmunt R., ps. Bolo, także członek zarządu grupy.

Wkrótce do swoich kolegów ma dołączyć także Janusz P., ps. Parasol, uznawany za najbardziej brutalnego z szefów zarządu Pruszkowa. Odsiedział już siedmioletni wyrok za kierowanie gangiem. Teraz jest w areszcie, gdzie czeka na rozstrzygnięcie losów sprawy handlu bronią, w której jest podejrzanym. Jeśli dowody okażą się zbyt słabe, to wyjdzie.
Wiosną, Pruszków będzie więc miał na wolności trzech członków zarządu grupy, skarbnika i dużą grupę żołnierzy. Policjanci i prokuratorzy uważają, że jest mało prawdopodobne, by gangsterzy zrezygnowali z przestępczych interesów. Trzeba się więc liczyć z tym, że spróbują odzyskać dawne wpływy.

– To może wiązać się z serią porachunków i ostrzejszych starć, bo konkurencja, która powstała pod ich nieobecność, zwłaszcza grup rosyjskojęzycznych jest duża i już okrzepła w Warszawie – mówi oficer CBŚ. – Daje się odczuć atmosferę wyczekiwania. Wszyscy zastanawiamy się, kto wykona pierwszy ruch. Czy Polacy dogadają się z Rosjanami i Ukraińcami, czy zacznie się walka? Na razie panuje cisza – tłumaczy.
Nie oznacza to jednak, że gang pruszkowski przestał istnieć, a tylko, że nie afiszuje się ze swoimi działaniami.
Ciszę zarządziło kierownictwo Pruszkowa jeszcze w 2006 r. Wtedy sąd uchylił 12-letni wyrok dla Zbigniewa W., ps. Zbynek, współpracownika zarządu Pruszkowa. Gangster świętował wyjście na wolność w klubie Cinnamon w Śródmieściu. Podczas imprezy, na której bawili się najważniejsi przestępcy stolicy, Zbynek obwieścił: „Pruszków wraca”. Gdy o imprezie dowiedzieli się siedzący w więzieniu członkowie zarządu gangu, zabronili publicznych „wystąpień” i nakazali prowadzenie interesów w ciszy, bez rzucania się w oczy policji i konkurencji.
– Tę taktykę Pruszków stosuje do dzią – mówi policjant komendy stołecznej zajmujący się walką z gangami. – Ci, którzy wyszli ostatnio na wolność, zapadli się pod ziemię. Ale w każdej chwili mogą zacząć działać.