Polska – The Times – Warszawa gotowa na atak

– Skoro jesteśmy zaangażowani w tak kontrowersyjne misje, jak Irak i Afganistan, nie zastanawiamy się, czy terroryści uderzą, ale kiedy do tego dojdzie – mówi oficer wydziału terroru kryminalnego KSP.

Piotr Sieńko 16.10.2007 r.

Podejrzane pudełko było wczoraj powodem popołudniowej ewakuacji pasażerów metra na stacji Ratusz przy Placu Bankowym. Alarm okazał się fałszywy, ale służby ratunkowe postawiono w stan gotowości. Stację wyłączono z ruchu na 40 min.
Nigdy nie wiadomo, kiedy może to być prawdziwa bom-ba i początek serii zamachów terrorystycznych. Warszawa nie ma jeszcze doświadczeń z tego typu atakami, ale policjanci poważnie liczą się z zagrożeniem: – Skoro jesteśmy zaangażowani w tak kontrowersyjne misje, jak Irak i Afganistan, nie zastanawiamy się, czy terroryści uderzą, ale kiedy do tego dojdzie – mówi oficer wydziału terroru kryminalnego KSP.
Ostatnie groźby zamachowców szyickich, że Polska tak jak Wielka Brytania „ugrzęźnie w bagnie”, też spowodowały zaostrzenie czujności. We wszystkich samolotach startujących z Okęcia latają uzbrojeni funkcjonariusze służb antyterrorystycznych Straży Granicznej. Policjanci zostali uprzedzeni, że w każdej chwili mogą być wezwani do pracy.
Londyn już od dawna jest gotowy na zamachy. Ma perfekcyjny kontrwywiad, su-pernowoczesny monitoring, środki techniczne pozwala-jące podsłuchiwać podejrzane osoby. Ale w czerwcu tego roku, przed serią zamachów irackich terrorystów, londyńczyków ochronił błąd terrorysty, który miał zdetonować przed klubem Tiger Tiger w centrum miasta ładunek wybuchowy ukryty w mercedesie. Niechcący uderzył jednak autem w kosz na śmieci, przestraszył się i uciekł, zostawiając w śro-dku telefon komórkowy. Tak Anglicy dowiedzieli się o planowanych zamachach.
Śledztwo Scotland Yardu też nie było wzorem gry wywiadowczej, lecz efektem wielogodzinnego przeglądania nagrań monitoringu. Dzięki niemu Brytyjczycy odtworzyli drogę, którą przyjechał mercedes bomba przed klub Tiger Tiger. – Właśnie takiego systemu nam brakuje – przyznaje nadkom. Andrzej Kawczyński, naczelnik wydziału terroru kryminalnego KSP. Warszawa nie jest daleko w tyle za Londynem, jeśli chodzi o środki bezpieczeństwa i wyposażenie. Londyńscy pirotechnicy mogą nam pozazdrościć choćby czujników wykrywających gazy chemiczne. Angielskie rozpoznają tylko cztery podstawowe rodzaje gazów. Polskie o wiele więcej. Ile? To tajemnica. Podobnie jest ze szkoleniem psów tropiących. W Warszawie na co dzień można je spotkać w sądach i na Okęciu. Obwąchują bagaże turystów, a także sale rozpraw. – Z przerażeniem patrzyliśmy, jak angielskie psy, które wykrywają materiały wybuchowe, zamiast obwąchiwać paczki, przesuwają je nosem. To niedopuszczalne. Dwa lata temu w Hiszpanii pies popełnił ten błąd. W wybuchu bomby zginął i pies, i przewodnik – wyjaśnia jeden z policjantów. Transport ładunków wybuchowych w Polsce odbywa się inaczej niż w Londynie. -W Warszawie transportujemy je w bezpieczne miejsce specjalnym pojazdem „beczką”, która chroni przed niekontrolowaną eksplozją w czasie transportu. W Londynie wozi się je zwykłym samochodem – opowiada warszawski policjant. Czy polskie zabezpieczenia sprawdzą się w sytuacji realnego ataku?
– Przebiegu i skutków większości zamachów nie sposób przewidzieć – wyjaśnia oficer KGP. – Jesteśmy przygotowani tak samo jak Londyn i inne europejskie stolice. Ale zawsze może wydarzyć się coś, co nas zaskoczy.
Policjanci, tak jak wczoraj na stacji metra, sprawdzają każdy sygnał o zagrożeniu terrorystycznym. Od kilku lat sztab ludzi rozpracowuje informacje o przygotowaniach terrorystów do ewentualnych ataków. Jednocześnie antyterrorystyczne jednostki cały czas trenują, aby ten atak odeprzeć. Policjanci sami przyznają: – Jesteśmy gotowi na atak, ale trudno mu zapobiec. Nie znamy środowisk terrorystycznych, brakuje nam dobrego wywiadu. Jesteśmy wyszkoleni, lecz głusi i ślepi…