Polska – The Times – Mafijni egzekutorzy na ławie oskarżonych (SE – Zabili brata Karego)

Przed warszawskim sądem rozpoczął się dziś proces kilkunastu bandytów, z których każdy ma na sumieniu co najmniej kilka ludzkich istnień. To wynik jednego z większych śledztw prowadzonych przez stołeczny wydział zabójstw. Policjanci zatrzymali młodych przestępców w 2006 i na początku 2007 r. Niektórym z nich grozi dożywocie.

Piotr Sieńko 15.10.2007 r.

Pochodzą z patologicznych rodzin z Nowego Dworu i okolic. Nigdy nie pracowali. Nie mają wykształcenia, najwyżej zawodowe. Całe ich życie to okrutne zasady gangu: żeby żyć, trzeba zabić.

Serii brutalnych morderstw członkowie gangu z Nowego Dworu i Modlina dokonali w latach 2003-2006. Ofiarami byli ich koledzy, osoby zeznające przeciwko nim w sądach i świadkowie porachunków.

Grudzień 2003 r. Porwano żoliborskiego gangstera Artura H. ps. Czacha. Z siłowni w Łomiankach uprowadzili go i wywieźli do lasu pod Modlinem Konrad O. ps. Obój i 20-letni wówczas Rafał Ł. ps. Zwierzak. Postanowili go zlikwidować, bo żądał zbyt dużej działki z handlu narkotykami i przydrożnej prostytucji. „Czacha” ginie od strzału w plecy i głowę. Grób wskazał trzy lata później siedzący w areszcie Rafał Ł. Przyznał się do zabójstwa. – Bałem się go, stawał się za mocny – tłumaczył policjantom. – Podejrzewałem, że mnie zabije, chciałem być pierwszy.

Spośród zatrzymanych morderców z Nowego Dworu „Zwierzak” ma na sumieniu aż pięć egzekucji. Pierwszej dokonał, mając niespełna 20 lat. Pozostałe zanim skończył 25. – „Zwierzak” to jeden z najmłodszych bossów półświatka w historii Warszawy. Zabijał, bo się bał, że ktoś zlikwiduje go pierwszy – mówi policjant zajmujący się sprawą. Na ławie oskarżonych zasiądzie jeszcze siedem osób, też zamieszanych w zbrodnie, handel narkotykami i uprowadzenia.

Czerwiec 2004 r. Dwaj gangsterzy z Nowego Dworu: Andrzej B. ps. Broda i Mariusz S. ps. Skowron, próbują przejąć kontrolę nad interesami. Znów w grę wchodzą zyski z przydrożnej prostytucji na trasach szybkiego ruchu wokół stolicy. Pieniądze z tego intratnego procederu płyną od lat do kieszeni gangsterów z Nowego Dworu. Przestępcy umawiają się na spotkanie z „Obojem” i „Zwierzakiem” przy trasie katowickiej. Nie wiedzą, że ci też postanowili ich zabić za próbę usamodzielnienia się w interesach. W jednej z restauracji jedzą wspólnie kolację, potem ruszają w stronę Radziejowic. Skręcają do pobliskiego lasu. W aucie „Zwierzak” strzela do „Brody” i „Skowrona” przez oparcia foteli. Dobija ich strzałami w głowę. Mordercy wrzucają ciała do dołu i zasypują. Miesiąc później ginie „Obój”. Zamaskowani zabójcy zastrzelili go w Szpitalu Bielańskim, gdzie leczył rany po próbie innego zamachu. Uciekają po linie przez szpitalne okno.

W 2005 r. z aresztu śledczego wyszedł na wolność dawny boss nowodworskiego półświatka Dariusz K. ps. Kary. Gangster postanowił upomnieć się o wpływy. Ale „Zwierzak”, który pod nieobecność dawnego szefa zajął jego miejsce, nie chciał się dzielić władzą i zdecydował, że zabije „Karego”. – Polował na niego. Raz czekał ukryty w śmietniku koło domu „Karego” z gotowym do strzału kałasznikowem – opowiada prokurator badający sprawę. „Kary” nie wrócił do domu na noc. To uratowało mu życie.

W odwecie „Kary” chciał zabić „Zwierzaka”. Wynajął Grzegorza H., mordercę spod Serocka. Ten zaczaił się pod domem Rafała Ł. z pistoletem gotowym do strzału. Gdy „Zwierzak” zbliżył się do bloku, zaczął strzelać. Gangster uciekł zraniony w nogę. Postanowił sprawdzić, kto go wystawił. Doniesiono mu, że informacje może mieć Artur Z., z Nowego Dworu. Wtedy doszło do najgorszej zbrodni Rafała Ł. W sierpniu 2005 r. Artur Z. oraz jego ciężarna narzeczona zostali zatrzymani do kontroli drogowej przez policyjny patrol. Za funkcjonariuszy podszyli się gangsterzy „Zwierzaka”. Bandyci wywieźli ich do lasu w twierdzy Modlin. Wrzucili mężczyznę do wykopanego wcześniej grobu i torturowali kilkadziesiąt minut. – Bili go kolbą pistoletu, ranili nożem i pozorowali egzekucję. Wszystko na oczach dziewczyny – opowiada oficer wydziału zabójstw. – W trakcie tortur broń jednego z nich przypadkowo wystrzeliła. Artur Z. zginął na miejscu.

Oprawcy postanowili zabić też jego narzeczoną. Dusili ją sznurówką. Gdy straciła przytomność, wrzucili ją do dołu. Kiedy zorientowali się, że jeszcze oddycha, dobili ją, podrzynając gardło.

Równie brutalny wśród nowodworskich gangsterów był Dariusz K. ps. Kary. Zaplanował zemstę na świadkach zeznających przeciwko niemu w procesie. Padło na Andrzeja M. spod Ciechanowa i jego matkę Eugenię. Za to zabójstwo Kary obiecał Grzegorzowi H., temu samemu, którego wynajął do zastrzelenia „Zwierzaka”, 30 tys. zł.

We wrześniu 2005 r. „Kary” wraz z zabójcą pojechali wykonać wyrok. Egzekutor dostał tylko 8 tys. zł. To rozzłościło bandytę. „Kary” stał się jego wrogiem numer jeden. Wiosną 2006 r. Grzegorz H. zaczaił się przed jego domem w Nowym Dworze. Gdy „Kary” wyszedł na ulicę, zamachowiec otworzył ogień. – Nie potrafił strzelać, więc ucierpiały tylko sąsiednie domy – relacjonuje prokurator zajmujący się sprawą.

Jakiś czas później Grzegorz H. wpadł w ręce policji. Znaleziono przy nim pistolet i policyjną odznakę. Teraz odpowiada za zabójstwo świadków spod Ciechanowa i usiłowanie kilku kolejnych zbrodni. „Kary” też wrócił do aresztu i czeka na proces w tej sprawie. Rafała Ł. stróże prawa schwytali parę miesięcy wcześniej w Olsztynie. Razem z drugim bandytą szykował się do napadu na kantor. Skok uniemożliwili antyterroryści, którzy szturmem wzięli wynajmowane przez gangsterów mieszkanie. W ręce policji wpadło też kilkanaście osób, członków zwaśnionych grup.

Policyjni antyterroryści wyłapali bandytów w precyzyjnie zaplanowanych akcjach. Nieliczni są nadal poszukiwani, jak Maciej S. ps. Śledź, uczestnik brutalnego mordu pary młodych ludzi w Modlinie.

Super Express z dn. 2008-04-14

(numer 89) 
Wydanie: Warszawa 
Wkładka: Gazeta 
Strona: 18(warszawa) 
Tytuł: Zabili brata Karego 
Autor: Piotr Sieńko

Grzegorz K. „Gienek”, gangsterski boss z Nowego Dworu, zastrzelony.

Jeden z bossów gangu nowodworskiego został zastrzelony przed własnym domem. Zabijając Grzegorza K. ps. Gienek (30 l.), podwarszawskie gangi zemściły się na jego siedzącym za kratami bracie Dariuszu K. ps. Kary (36 l.).

Nowy Dwór Mazowiecki, sobota, godz. 11. Z bloku przy ul. Bema wychodzi dwóch mężczyzn. Jeden z nich to „Gienek”. Obok 30-latka idzie Jacek. F., również jeden z nowodworskich gangsterów. Mężczyźni podchodzą do srebrnego opla astra na francuskich numerach rejestracyjnych. Nie zdążają jednak wsiąść do auta. Nagle zza ich pleców padają strzały.
– To był młody facet ubrany w żółtą bluzę – mówi o zamachowcu jeden ze świadków.
– Nie żółtą, a czerwoną. Po strzelaninie uciekł – opowiada drugi.
„Gienek” dostaje w plecy trzy kule kalibru 9 mm. Jego kompan ucieka. On też próbuje. Udaje mu się jednak dobiec tylko za róg sąsiedniego bloku. Tam pada na ziemię. Umiera na miejscu.
Podczas gdy egzekutor strzela do Grzegorza K., w bloku obok na parterze 7-letni chłopiec leży na łóżku w pokoju i ogląda telewizję. Jego mama jest w kuchni.
– Usłyszeliśmy strzały – opowiada. – Wiedzieliśmy już, że to pewnie porachunki. W Nowym Dworze często do nich dochodzi – dodaje.
Nagle słychać, jak pęka szyba w pokoju, gdzie jest chłopiec. Jedna z kul przebija okno, wpada do środka i odbija się od ścian. – Kula rozpadła się na dwie części, tyle od głowy mojego syna – kobieta rozkłada ręce na jakieś 20 cm. – Jedna połówka pocisku upadła na kołdrę – dodaje z trwogą.
– Szukamy sprawcy tego zabójstwa – mówi kom. Marcin Szyndler (32 l.) ze stołecznej policji. – Nie wykluczamy, że Grzegorz K. padł ofiarą porachunków – twierdzi.

Podkładał bomby

„Gienek” od 2003 r. siedział m.in. za rozboje i wymuszenia. W 2006 r. postawiono mu zarzut związany ze sprawą podłożenia w 2000 r. bomby w pubie EB w Nowym Dworze Maz. Zamach ten był wynikiem wojny konkurujących o wpływy grup – nowodworskiej i modlińskiej. Chodziło o podział rynku haraczy i dystrybucji narkotyków. „Gienek” razem z bratem „Karym”, chcąc się pozbyć członków konkurencyjnego gangu, zlecili właśnie ten zamach. Zginęły wówczas cztery przypadkowe osoby – pracownicy pubu.
Na trzy dni przed Wielkanocą 2008 r. Grzegorz K. został wypuszczony z aresztu. Zaraz po wyjściu próbował przejąć kontrolę nad nowodworskim półświatkiem. Nie spodobało się to konkurencji, która wydała na niego wyrok, przy okazji mszcząc się na jego siedzącym w areszcie bracie. „Kary”, próbując w 2004 r. odzyskać dawne wpływy, wywołał bowiem wojnę gangów. Nim 2 lata później znów trafił do aresztu, w Nowym Dworze zginęło kilkanaście osób. W serii brutalnych morderstw dokonanych wówczas zabito m.in. dwoje świadków zeznających przeciwko „Karemu”, których zastrzelił wynajęty przez Dariusza K. zabójca oraz kobietę w ciąży.

Nieoczekiwane zwolnienie

Jak to się stało, że podejrzany o tak poważne przestępstwa „Gienek” wyszedł z aresztu? Zza krat zwolnił go skład sędziowski, w którym zasiadała sędzia Barbara Piwnik (53 l.). To jednak niejedyna tego typu wpadka byłej minister sprawiedliwości. W kwietniu 2004 r. na wolność wyszedł „Kary”. Decyzję w tej sprawie podejmował również skład sędziowski, do którego należała Piwnik. W grudniu 2007 r. sędziowie, którym przewodziła, zwolnili z aresztu 7 członków z gangu porywaczy, odpowiedzialnych za serię uprowadzeń dla okupu, w których ofiarami byli warszawscy biznesmeni.