Polskapresse – KGHM zapłacił za przedwyborczą fetę prezydenta

Państwowa spółka KGHM sponsorowała przedwyborczy koncert w Chicago, w którym wziął udział prezydent Lech Kaczyński. Na imprezę przyszło 7 tys. osób. Rzecznik KGHM Polska Miedź mówi, że spodziewał się, iż sprawa wyjdzie na jaw, ale… że stanie się to później.

aktualizacja: 2007-09-27 17:08:43

Od trzech dni w środowisku Polonii amerykańskiej wrze. Emigrantów zbulwersowała huczna impreza, jaka odbyła się w Chicago podczas czterodniowej wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w USA. Prezydent spotkał się z rodakami we wtorek, 25 września, w muszli koncertowej Millenium Park. To jedno z najbardziej prestiżowych, a więc najdroższych miejsc w mieście. Leży w samym centrum, u zbiegu ruchliwych ulic Michigan i Randolph

Kontrowersje wśród Polonii pojawiły się, gdy okazało się, że oficjalne spotkanie z głową państwa jest tak naprawdę gigantyczną fetą. Przemówienie prezydenta poprzedziło widowisko muzyczne „Polska dla Chicago”.
Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, za koncert zapłacili polscy podatnicy. Ile dokładnie? Nie wiadomo. Zapytana o to Kancelaria Prezydenta nie udzieliła informacji.

Wiemy za to, że jednym ze sponsorów była notowana na giełdzie państwowa spółka KGHM Polska Miedź. Prezesem zarządu jest Krzysztof Skóra, należący do PiS. Logo spółki pojawiało się na telebimie podczas koncertu. Rzecznik tej firmy Radosław Poraj-Różecki był zdziwiony telefonem w sprawie finansowania chicagowskiego koncertu. Jak stwierdził, spodziewał się, że „później to wyjdzie”. Przyznał, że spółka zapłaciła za organizację koncertu 190 tys. zł. Twierdzi, że taki wydatek był konieczny. Impreza miała promować markę KGHM na rynku amerykańskim i była związana z przystąpieniem spółki do międzynarodowego stowarzyszenia miedzi. Według niego są już efekty – zgłosili się pierwsi inwestorzy z USA. Rzecznik spółki przekonuje, że wizyta prezydenta Polski jedynie zbiegła się z organizacją koncertu.

Sprawdziliśmy, ile kosztuje wynajęcie na jeden wieczór sali w Millenium Park. Aż 45 tys. dolarów trzeba zapłacić za salę z oświetleniem, dalszych 38 tys. kosztuje obsługa i ochrona, a 15 tys. dolarów sterowanie nagłośnieniem i oświetleniem. Jak twierdzi Anel Montes, koordynator ds. imprez prywatnych w Millenium Park, za wynajęcie sali zapłacił chicagowski ratusz. Odmówiła jednak odpowiedzi na pytanie, kto poniósł pozostałe koszty. Odesłała nas do swojego przełożonego Davida Ortegi, ale ten był dla nas nieosiągalny.

Udział w imprezie dla Polonii był darmowy. Do przyjścia na koncert zachęcał na swojej oficjalnej stronie internetowej konsulat generalny RP w USA. Nasza placówka dyplomatyczna w Stanach oferowała osobom, które miały problem z dojazdem na miejsce, bezpłatne autobusy podstawiane przez firmę Rek 5 Star Travel. W sumie było ich co najmniej 7. Kilka razy dziennie odbierały chętnych spod bazyliki św. Jacka przy W. Wolfram, kościoła św. Konstancji przy W. Strong i Domu Związku Podhalan w Ameryce Północnej położonego przy ruchliwej S. Archer. Zadzwoniliśmy do siedziby Rek 5 Star Travel w Chicago. Pracownica firmy nie chciała ujawnić, ile polscy podatnicy zapłacili za dowóz Polaków i VIP-ów na koncert. Odesłała nas do swojego szefa, do którego nie podała jednak telefonu. Jak oszacowaliśmy na podstawie cennika przewoźników amerykańskich, wynajęcie autobusów mogło kosztować nawet ok. 15 tys. dolarów.

Kolejne tysiące pochłonęły gaże artystów. Na koncercie wystąpiły znane gwiazdy polskiej sceny: aktorzy, piosenkarze, satyrycy. Do USA ściągnięto Justynę Steczkowską, Andrzeja „Piaska” Piasecznego, Jana Pietrzaka, Katarzynę Jamróz i Piotra Szczepanika. Ten ostatni wyciskał łzy Polonusów hitem lat 80. „Żółte kalendarze”. Ile otrzymali za koncert w Chicago, można domniemywać na podstawie ich standardowych stawek. Steczkowska bierze ok. 12 tys. zł za koncert z playbacku, 15 tys. złotych chce Piasek za występ na żywo. Tańsza jest wykonawczyni piosenki aktorskiej Katarzyna Jamróz (8 tys. zł) oraz przyblakła gwiazda polskiej sceny satyrycznej Pietrzak – ok. 3 tys. zł.

Dlaczego koncert zorganizowano w Chicago? To ważny punkt na wyborczej mapie PiS. Tu jest największe po Warszawie skupisku Polaków na świecie. Z szacunków wynika, że w Wietrznym Mieście mieszka ponad 1,3 mln osób związanych z Polską, a aż 250 tys. z nich mówi po polsku.

Co prawda Kancelaria Prezydenta zaprzecza, by wizyta Lecha Kaczyńskiego miała związek z trwającymi w Polsce wyborami, jednak Polonusi nie mają złudzeń, że prezydent przyjechał do USA, by walczyć o głosy Polonii. Do tej pory amerykańscy wyborcy byli wierni Prawu i Sprawiedliwości. Podczas wyborów prezydenckich w 2005 roku tylko na nowojorskim Greenpoincie Kaczyński zdobył aż 70 procent głosów. – Teraz nie pójdzie im tak dobrze – twierdzą nasi rozmówcy w Chicago. – Notowania popsuje im wtorkowy koncert.

Wśród polskich emigrantów rozniosła się informacja, że koncert był finansowany z pieniędzy państwowych. Część Polonii oburza się, że impreza była zorganizowana z taką pompą. Szacują, że za ok. 300 tys., które pochłonęła, można by otworzyć filię polskiego konsulatu, w którejś z dzielnic polskich. Od 1989 roku zabiegają o to organizacje polonijne. Najchętniej widzieliby ją w Polish Village potocznie nazywanej Jackowem, od nazwy znajdującej się w niej popularnej parafii i kościoła św. Jacka. Konsulat mieści się przy ul. Lake Shore Driver. To ładny pałacyk obok jeziora Michigan.

– Tyle, że budynek nie ma parkingu i żeby się do niego dostać, trzeba zaparkować samochód nawet kilka kilometrów dalej i dojść piechotą – denerwuje się jeden z Polonusów. – Dla starszych osób jest to szczególnie uciążliwe – mówi.

Zapytaliśmy Kancelarię Prezydenta i Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ile kosztowała polskich podatników wizyta w Chicago prezydenta Kaczyńskiego i osób, które mu towarzyszyły. Chcieliśmy wiedzieć, ile zapłacono za zorganizowanie koncertu, przywiezienie z Polski dziennikarzy, dowiezienie Polonusów na miejsce i gaże artystów. MZS odpowiedziało, że „nie posiada informacji dotyczących kosztów” i że sprawę przekazało do Kancelarii Prezydenta. Z kolei wiceszef biura prasowego kancelarii Marcin Rosołowski napisał nam, że „pytania są nieprecyzyjne”.

Ola Paulska, Tomasz Czukiewski, Piotr Sieńko. Polskapresse