Goniec Polski – Biało-czerwona kontrabanda w Anglii

Handel spod lady w XXI wieku w Londynie – niebywałe a jednak. Nawyki podpatrzone u rodziców za komuny, młodzi Polacy z powodzeniem przenieśli do wolnorynkowej Wielkiej Brytanii. Co więcej, handlu zza pazuchy nauczyli też Pakistańczyków i Hindusów, którzy za procent od sprzedaży przemycanych towarów, gotowi są upłynnić każdą jego ilość.

Mowa oczywiście głównie o papierosach, tak drogich i tak pożądanych na Wyspach.
Miniony piątek. Polski sklep w zachodnim Londynie. Dział mięsny. Młoda kobieta podchodzi do kasy.
– Dwa białe poproszę.
– Pięć czterdzieści poproszę – odpowiada sprzedawczyni i wyjmuje spod lady dwie paczki Marlboro Light.
Kobieta szybko chowa papierosy do torebki i wychodzi. Chwilę później mężczyzna po 30-tce składa zamówienie, używając podobnego hasła.
– Sześć czerwonych i trzy białe – rzuca krótko do ekspedientki.
Sklepowa wyjmuje spod lady sześć paczek czerwonych Marlboro i trzy w wersji light. Błyskawicznie podaje cenę. Po minucie klient znika ze sklepu.
Hammersmith, Shepherds Bush, Peckham, Tooting – to tylko kilka z setek miejsce w stolicy Wielkiej Brytanii, gdzie na porządku dziennym dokonuje się zakupów w ten sposób. W wielu miejscach w Londynie handel kontrabandą wśród Polaków wygląda podobnie. Najpopularniejsze są oczywiście papierosy, głównie Marlboro. Można je już kupić w cenie od Ł 2,30 do Ł 2,80 za paczkę, w zależności od miejsca, gdzie są sprzedawane. Jakby nie było, to o połowę taniej niż oferują brytyjskie sklepy. Podobnie wahają się ceny polskiego piwa lub wódki – można je kupić już za połowę oficjalnej ceny. Wystarczy tylko wiedzieć, gdzie i jak to zrobić.
Brytyjskie prawo przewiduje za przemyt i wprowadzanie do obiegu towarów nieopodatkowanych, siedmioletnią karę więzienia. Skazanemu przepada także cały majątek, o przejętym towarze nie wspominając. Nie zniechęca to jednak przemytników do zarzucenia tego procederu. Swe usługi oferują od dawna także w internecie czy na telefon. Zyski są zbyt wysokie.

Przemyt kontrolują gangi 
Wtorek. Polskie deli w południowym Londynie.
– Marlboro Lights poproszę.
– Proszę nie mówić Marlboro tylko białe, albo czerwone. Zależy, jakie pan chce, normalne czy lekkie. Oficjalnie nie mamy papierosów. Szef zakazał nam o nich mówić wprost – wyjaśnia sprzedawczyni, która rozgląda się na boki i podaje ukradkiem towar.
Niektóre londyńskie sklepy przyjęły bardziej bezpieczną metodę handlu i obracają kontrabandą zza tzw. pazuchy. Sprzedawca stoi zwykle w pobliżu delikatesów i zbiera zamówienia. Po pewnym czasie dostarcza towar przechowywany na zapleczu sklepu. Czasem tylko, najwyraźniej w ferworze obowiązków służbowych, zapomina o względach bezpieczeństwa i… przynosi papierosy w firmowej reklamówce sklepu. Cóż nikt nie jest doskonały…
– Dostanę Slimy? – pytamy handlowca z jednego z takich punktów.
– Nie mam, bo nam chłopaka „zwinęli” (aresztowali – przyp. red.) – odpowiada i bezradnie rozkłada ręce. – Ale są białe i czerwone – zachęca sprzedawca.
Skala, na jaką tylko w samym Londynie handluje się papierosami z przemytu świadczy o tym, że dawno przestano już obracać towarem przemycanym w podręcznym bagażu lub ukrytym w podwójnym dnie bagażników aut, które dostają się na promy. Ilość papierosów, jaka wjeżdża lub przybija do wybrzeży Wielkiej Brytanii jest tak duża, że same władze nie są w stanie oszacować dokładnie skali procederu. Nie są to ilości hurtowe, lecz transport oceniany jest na skalę masową, wręcz przemysłową. Wiadomo tylko, że procederem tym zajmują się wyłącznie zorganizowane grupy przestępcze, także etniczne lub często współpracujące ze sobą gangi wielonarodowościowe. Transporty zaś są tak cenne, że często strzegą ich uzbrojeni konwojenci, pilotujący ciężarówki wypełnione kontrabandą z portów i promów do magazynów i punktów dystrybucji.

Bilionowe straty Wielkiej Brytanii 
Z danych brytyjskiego fiskusa (HM Revenue & Customs) wynika, że każdego roku Wielka Brytania z powodu przemytu traci od 1,2 biliona funtów samych podatków. W sumie szkody spowodowane przez kontrabandę to ok. 2,7 biliona funtów. W tym roku 10 Downing Street przeznaczyło na walkę z przemytnikami bagatela 209 milionów funtów. HM Revenue stara się walczyć z przemytem, organizując operacje przejmowania namierzonej kontrabandy. Każdego roku osadzanych jest w więzieniach przynajmniej kilkudziesięciu przemytników, ale ich miejsce cały czas zajmują następni.
Polacy bez wątpienia mają tu duży udział, przynajmniej w lokalnym polskim rynku. Co więcej polskimi papierosami handlują ostatnio także sklepikarze z Pakistanu czy Indii, zgarniając za każdą sprzedaną paczkę przynajmniej pół funta prowizji. Interes wszystkim się opłaca. Imigranci nie kupują drogiego brytyjskiego tytoniu i nie przepłacają za towar, który w kraju wart jest najwyżej nieco ponad funta. Sklepikarze i przemytnicy ubijają każdego dnia złoty interes, dostarczając setkom tysięcy ludzi pożądany przez nich towar. Koncerny tytoniowe likwidują zaś zalegające w magazynach nadwyżki, które sprzedawane są, jak nie na rynkach wschodnich oficjalnie, to na Wyspach bez podatku. Tak czy siak, ktoś puści je z dymem. Wszyscy, no może poza rządem Wielkiej Brytanii, który jako jedyny w tej sytuacji dostaje po kieszeni, są szczęśliwi i zadowoleni.

Piotr Sieńko

Goniec Polski – nr. 176 maj 07