Goniec Polski – Czy Szkoci przestali lubić Polaków?

„Scotland: No Place for Racism” – to hasło reklamowe regionu. Po pobiciu 22-letniego Patryka Mnicha w Edynburgu, jeden z mieszkających tam Polaków skomentował je jednym słowem – bzdura. Władze lokalne są zaniepokojone wzrostem ksenofobii wśród Szkotów. Polski konsul uspokaja. Jednorazowe zajście to nie powszechna tendencja.

Edynburg: Noc z soboty na niedzielę 3 lutego. Na chodniku przy Pilrig Street 22-letni Patryk Mnich wdaje się w kłótnię z muskularnym, krótko obciętym Szkotem. Do dziś nie wiadomo, co było powodem sprzeczki obu mężczyzn. W pewnej chwili Szkot rzuca się na Polaka, powala go i zaczyna okładać. Patryk otrzymuje serię ciosów w korpus i głowę. Traci przytomność. Leży w kałuży krwi. Całe zajście obserwuje grupa ludzi. Nikt nie reaguje, gdy napastnik ucieka. Po chwili do nieprzytomnego Polaka podbiega kilku młodych mężczyzn – również Polaków. Jeden z nich zaczyna reanimować pobitego.
– Ten człowiek był tak przestraszony i oszołomiony tą sytuacją, że nawet nie potrafił powiedzieć nam, co się stało – relacjonuje mężczyzna. – Wokół niego stali Polacy i Szkoci. Śmiali się, że pewnie jest pijany i dlatego się wywrócił. Nikt do chwili, gdy przybiegliśmy nie raczył zadzwonić na 999. Dopiero my wezwaliśmy pomoc. Mam nadzieję, że nikomu już tu się nic podobnego nie przytrafi.
Patryk Mnich na co dzień pracował na budowie przy na Quter Mile dla McAlpine. Od soboty jest w stanie krytycznym. Najpierw hospitalizowano go w Royal Infirmary, a potem przeniesiono na oddział urazów mózgu w Western General Hospital w Edynburgu.
– Jego stan jest cały czas krytyczny, ale stabilny – mówi detektyw Malcolm Graham, zajmujący się sprawą oficer policji z Edynburga. – Padł ofiarą nadspodziewanie wściekłego ataku.

Poszukiwania sprawcy
Tuż po zajściu Policja Lothian and Border zamknęła kwadrat ulic Pilrig Street i Pilrig Heights. Funkcjonariusze stukając od drzwi do drzwi szukali świadków napadu na młodego Polaka.
– W okolicy Pilrig Street było kilka przyjęć tej nocy. Wiele osób widziało zajście. Otrzymaliśmy dużo telefonów w tej sprawie – tłumaczy Malcolm Graham. Mieszkający w tej okolicy Polacy nie są jednak zadowoleni z szybkości, z jaką do poszukiwania sprawy pobicia zabrała się edynburska policja.
– To stało się pod moim blokiem! W niedzielę koło południa wychodziłam na zakupy i dopiero wtedy widziałam pierwszych policjantów, około 15:30 stały już tylko radiowozy. Policjanci zaczęli wypytywać mieszkańców około godz. 17, ale tylko tych, którzy akurat gdzieś szli – opowiada Katarzyna. – To jest naprawdę sprawne działanie policji? – pyta powątpiewająco.
Mimo to już następnego dnia szkoccy stróże prawa mieli portret pamięciowy bandyty, który skatował Patryka Mnicha. Wpadł w czwartek.
– Zatrzymanym w sprawie pobicia 22-letniego Polaka jest Craig Jamieson, 26-letni mieszkaniec Edynburga. Wszystko wskazuje na to, że był w czasie napadu sam. Ze względu na dobro śledztwa nic więcej nie mogę powiedzieć – mówi oficer z biura prasowego Lothian and Border Police w Edynburgu.
W czwartek w Edinburgh Sheriff Court zostały mu odczytane zarzuty. Został oskarżony o usiłowanie zabójstwa. Nie złożył żadnych oświadczeń ani wyjaśnień. Trafił do aresztu. 15 lutego przedstawiono mu pełen akt oskarżenia Wstępne dochodzenie wykazało, że Patryk Mnich stał się celem ataku, ponieważ jest Polakiem.

Szkocka ksenofobia 
Incydent bardzo zaniepokoił przewodniczącą szkockiej komisji ds. równości ras (Commission for Racial Equality) Ali Jarvis. – Władze powinny podjąć pilne działania, jeśli nie chcą dopuścić do tego, by sytuacja wymknęła się spod kontroli – powiedziała.
W ubiegłym roku komisja prowadziła 26 dochodzeń w sprawie złego i nierównego traktowania imigrantów. Rok wcześniej tylko 8. Jarvis jest zdania, że napływ imigrantów z nowych krajów Unii rodzi napięcia z ludnością miejscową. Głównym ich powodem jest kwestia dostępu do świadczeń i rynku pracy.
Na atak na Polaka błyskawicznie zareagowała też redakcja dziennika The Scotsman. Na jego łamach już dobę po zajściu nawoływano władze do szybkiego rozwiązania kwestii ksenofobii w Szkocji, która w sposób szczególny zaczęła się ostatnio przejawiać wobec pracowników najemnych przyjeżdżających do tej części Wielkiej Brytanii.
Większość spośród co najmniej 40 tys. imigrantów, którzy przyjechali do Szkocji, pracuje na nisko płatnych stanowiskach. Wielu pracuje znacznie poniżej swoich zawodowych kwalifikacji.
– Nie jesteśmy w punkcie, w którym pomiędzy imigrantami a miejscowymi grozi wybuch konfliktu na dużą skalę. Potencjalne problemy jednak istnieją. Będą dawać o sobie znać, chyba że władze przygotują szkocką opinię publiczną na napływ imigrantów – dodaje Jarvis.

Zadowoleni z imigrantów
Rzecznik organizacji Citizens Advice Bureau, świadczącej darmowe porady prawne, powiedział szkockiej prasie, iż jej biura odnotowały wzrost liczby imigrantów, którzy zwracają się o radę w życiowych kwestiach m.in. płac, nielegalnych potrąceń z pensji, świadczeń chorobowych, mieszkaniowych itd.
Coraz bardziej powszechna staje się opinia, że Szkoci obawiają się rosnącego napływu imigrantów z nowych krajów Unii. Powoduje to oddolną presję na płace. Utrudnia znalezienie zatrudnienia dla nisko i średnio wykwalifikowanych pracowników ze Szkocji.
Władze są przekonane, że napływ imigrantów jest korzystny dla kraju. Wypełniają oni wolne miejsca pracy i przyczyniają się do odwrócenia tendencji niżu demograficznego oraz ujemnego przyrostu.
Także przez polski konsulat w Edynburgu pobicie Patryka Mnicha nie jest traktowane jako atak na polską mniejszość narodową.
– Takich wniosków wyciągać nie można – mówi wicekonsul Piotr Leszczyński z Edynburga. – To wypadek, który nie potwierdza reguły. Taki brutalny napad mógł się zdarzyć wszędzie i każdemu. Ofiarą stał się w tym przypadku Polak. Tego zdarzenia nie można jednak traktować jako aktu rosnącej w Szkocji ksenofobii.
Trzy dni po pobiciu Patryk Mnich skończył 23 lata. Cały czas jest w stanie krytycznym. Cały czas podłączony jest do aparatury podtrzymującej funkcje życiowe. Przy jego łóżku czuwa brat Mariusz. Od przylotu z Polski prawie nie opuszcza szpitala, spędzając przy łóżku walczącego o życie brata cały czas. Mimo oszczędnych wypowiedzi lekarzy na temat prognoz co do stanu Patryka, Mariusz jest pełen nadziei. – Nadzieja i walka – to nam zostało – powiedział reporterom. W szpitalu czuwają także koledzy Patryka. – Przychodzę tu – powiedział Adam, jeden z nich – i czekam na dobre wiadomości.

Piotr Sieńko

Goniec Polski nr. 162 luty 07