Super Express – Nasze dziennikarskie śledztwo trwało 2 lata

O tym, że źle się dzieje w Daewoo Towarzystwie Ubezpieczeniowym dowiedzieliśmy się dwa lata temu. Wówczas już trafiliśmy na ślad podejrzanych umów i nieprawidłowości w przekształceniach ubezpieczyciela. Nikt jednak nie sądził, że sprawy przybiorą taki obrót.

Super Express z dn. 2003-08-06 (numer 182 )
Wydanie: Warszawa
Wkładka: Gazeta
Strona: 3 ( wydarzenia )
Tytuł: Nasze dziennikarskie śledztwo trwało 2 lata
Autor: Piotr Sieńko

Gdy pod koniec czerwca przygotowaliśmy pierwszy tekst o Daewoo, żadna z osób bezpośrednio zainteresowanych nie chciała porozmawiać z nami na ten temat. Milczało Ministerstwo Skarbu i Finansów. Zignorowano nas w Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych. Tekst „Ordynacka wydoiła FSO” opublikowaliśmy więc bez wyjaśnień drugiej strony, bo nikt nie odpowiedział na nasze pytania. Potem posypały się jednak sprostowania, które dotyczyły szczegółów nie odnoszących się do sedna naszych zarzutów.
Załoga Daewoo FSO (do niego należało DTU) dowiedziawszy się o sprawie ogłosiła pogotowie strajkowe. Gdy tydzień później dr Anatol Adamski opowiedział nam o 2 mln łapówki („Super Express” 1 lipca br.), jakie oferowano mu w czasie pracy na rzecz DTU – za podpisanie niekorzystnych dla firmy umów, rozdzwoniły się telefony.
Przyjeżdżali pracownicy DTU z całego kraju. Dzwonili brokerzy, czasem wystraszeni, jednak częściej wkurzeni. Obwiniali nas o brak merytorycznej wiedzy. Żaden nie zdementował jednak doniesień o stosowanych korupcyjnych praktykach. Przez pośrednika odezwało się Polskie Towarzystwo Ubezpieczeniowe, spadkobierca przekształconego DTU. Do szefowej tej firmy Grażyny Brockiej pośrednik telefonował tuż po godz. 23, by ustalić termin spotkania z nami.
Na początku lipca do naszej redakcji nadesłano podejrzaną umowę – o której m.in. dziś piszemy. „W myśl sygnałów zawartych w wypowiedziach pana Anatola Adamskiego – przesyłam do ewentualnego wykorzystania trop udokumentowanych, podobnych transferów dokonywanych przez Romana Fulneczka i nie tylko (także prezesa PTR S.A. K. Jarmuszczaka). Kierunek transferu jest odmienny (nie Bruksela, lecz Wielka Brytania)”.
List podpisano nazwiskiem byłego komisarza Macieja Dworaka. On jednak do autorstwa tego listu się nie przyznał. Na wieść o sfałszowanym podpisie złożył doniesienie do prokuratury.
Dwa dni potem znów pojawił się znany nam już pośrednik. Proponował spotkanie z Jarmuszczakiem i Fulneczkiem. Zgodziliśmy się na nie. W luksusowej, chronionej przez rosłych agentów willi na Żoliborzu, gdzie mieści się siedziba Polskiego Towarzystwa Reasekuracyjnego, zapewniano mnie, że w sprawie nie ma nic podejrzanego. Pytano też: Co pan sądzi o tym wszystkim?
– Gdyby był to tak mizerny interes, jak wszyscy twierdzą, nie biłoby się o niego tyle tak poważnych osób – rzuciłem.
W gabinecie Jarmuszczaka zapadła cisza.
Tydzień później do redakcji zadzwonił mężczyzna.
– Jestem w Anglii. Wracam do kraju jutro. Będę dwa dni. Opowiem panu o Daymace Financial Services. Proszę przyjść samemu. Nie ciągnąć nikogo więcej. Nazywam się Karol.
W małej knajpie na Marymoncie spotkaliśmy się następnego dnia.

Daewoo-FSO zostało wydojone
W wyniku przekształceń nadzorowanych przez Skarb Państwa firma ta straciła 85 proc. udziałów w należącym dotąd do niej towarzystwie ubezpieczeniowym. Z 87 proc. udziałów wartych 87 mln zł zostało jej niespełna 2 proc. wycenionych na 1,7 mln zł. W sumie Daewoo-FSO szacuje straty na 200-400 mln zł. Co gorsza, wraz z udziałami Żerania w towarzystwie ubezpieczeniowym zniknęły również szanse zwalnianych pracowników na odprawy.
Nowymi udziałowcami ubezpieczyciela stały się spółki kapitałowo, biznesowo lub personalnie powiązane ze sławetnym stowarzyszeniem Ordynacka, jednoznacznie kojarzonym z ludźmi lewicy.
Do tego doliczyć trzeba jeszcze chociażby 5,4 mln zł prowizji z umowy reasekuracyjnej zawartej w 1999 r. i 2 mln zł z tego roku. Dodać też warto, że takie umowy podpisuje się najczęściej raz w roku.
PS

Śledztwo trwa, czekamy na efekty
Naszym zdaniem opisane przez nas operacje to typowy przykład działania na szkodę firmy. Winę odpowiedzialnych za nie osób stwierdzić może jednak wyłącznie sąd. Zgromadzone przez nas informacje potwierdzają podejrzenia, że w tym przypadku doszło do uszczuplenia majątku ogromnej wartości na szkodę DTU i PTR.
W poprzednio opisywanych przez nas sprawach, prokuratura prowadzi już śledztwa. Nasza dzisiejsza publikacja powinna ją też zainteresować. Wierzymy, że prokuratorom wystarczy determinacji, aby dowieść, że warte miliony złotych „konsultacje” były w istocie fikcją i służyły wyłącznie wypompowywaniu pieniędzy ze spółki.
PS